- Bardzo chciał zobaczyć twoją walkę o odznakę. Poza tym może udzieli ci kilku wskazówek.
- Niby jak? Tradycyjnie mnie denerwując? Podziękuję. - naciągnął kurtkę na ramię.
- Gotowy, młody? - spojrzał na ubierającego się brata. - Wychodzimy?
Rannis westchnął głęboko.
- Tak...
Szli w kierunku gymu, kiedy Adevar zaczął rozmowę.
- Jak zamierzasz to rozegrać?
Zastanowił się chwilę i odpowiedział.
- Nie wiem, ale zamierzam to wygrać.
- Czy ty chcesz przegrać?
- Przecież powiedziałem, że chcę wygrać. Głuchy jesteś?
- Nie. Słyszę wszystko idealnie, aż za. Po prostu nie mogę uwierzyć, że zamierzasz wygrać bez jakiejkolwiek taktyki. Czy ty sądzisz, że Misty da ci taryfę ulgową? Kiedy ty zaczniesz w końcu myśleć?
- Zam...
- Nie, nie zamknę się. Naucz się, że nie wszystko przychodzi łatwo. Misty użyje jednych z lepszych pokemonów. Jesteś głupi, jeśli uważasz, że wygrasz to bez najmniejszego problemu.
Przez resztę drogi nikt nic nie mówił. Rannis szedł w głębokim zastanowieniu. Przed wejściem do gymu stał Skyler i Kesebii z matką.
- Dzień dobry! - uśmiechnął się Rannis do starszej kobiety.
- Nie jestem taka stara, by do mnie mówić dzień dobry. - zaśmiała się.
Kesebii stał wpatrzony w Adevara. Nie mógł oderwać wzroku.
- A twojemu koledze, to co się stało?
- Nic... zawsze tak reaguje, jak widzi kogoś sławnego.
- Nieprawda! - zaczerwienił się Kesebii.
Weszli do budynku. Nie wyglądał jakoś inaczej - był czystszy. Na trybunach siedział Gary z Greenem oraz kilku dobrych znajomych Misty.
- Witajcie. - na polu bitwy pojawił się lider. - Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie i wróciliście silniejsi. W przeciwnym wypadku złoję wam osobiście dupska.
- Spokojnie, babulko. Zobaczysz, ocenisz. - uśmiechnął się Rannis.
- Nie jesteśmy tacy sami, jak przed podróżą. - dodał Kesebii.
- To się jeszcze okaże... Użyję silniejszych pokemonów niż powinnam, więc walki będą się odbywać w formie jeden na dwa. Mogę użyć tylko i wyłącznie jednego pokemona. Który z was zaczyna?
- Kesebii, nie chcę być niegrzeczny, ale zaczynałeś u Brocka, więc teraz ja zacznę. Oczywiście, jeśli się zgadzasz.
- Nie widzę problemu... Pokaż jej, co potrafisz!
- Nie ma sprawy!
- Ja już zdecydowałam kogo wystawię, więc możesz zacząć pierwszy.
- Plusle, wybieram cię!
- Gyarados, walcz!
Wielki wąż wylał niewielką ilość wody z basenu. Plusle stał na pokrywie na środku pola bitwy.
- Plusle, Shock Wave!
- Gyarados, Twister!
Z ogona Gyarados wyleciał wir, który pochłonął w całości atak Plusle'a. Dostał nim i wpadł do wody.
- Flail!
- Uciekaj, Quick Attack!
Plusle podpłynał do Gyarados i odbił się od skóry. Wyleciał na powierzchnię i stanął ponownie na lądzie.
- Nieźle. Zakończ to Aqua Tailem!
Z ogona Gyarados, ponownie wyleciał wir, ale tym razem wodny. Plusle nie zdążył zareagować i padł na ziemię.
- Chłopcze, miałeś ogromną przewagę typu, gdyż na Gyarados elektrycznie ataki działają niezwykle efektywnie, a ty to zmarnowałeś. Pomyśl czasem. Bez taktyki nie wygrasz.
W tym momencie Rannis przypomniał sobie słowa brata: "Naucz się, że nie wszystko przychodzi łatwo". Zacisnął pięść, wyjął pokeball i rzucił przed siebie.
- Magikarp, do boju!
Gary spojrzał z szokiem.
- Wybrał preewolucję pokemona przeciwnika? To nie był dobry wybór.
- Mam przeczucie, że wszystko pójdzie po jego myśli. - powiedział Green.
Gdy wszyscy razem z Misty stali w szoku, Adevar się uśmiechnął.
- Po raz pierwszy pomyślał...
- Nie wiem, co to miało znaczyć, ale twój Magikarp nie jest jeszcze wystarczający silny. Szczególnie, że nie ewoluował. - stwierdziła Misty.
- Magikarp, Tackle!
Podpłynął niesamowicie szybko i staranował głową Gyarados. Nie wyglądało, by to ją ruszyło, ale przynajmniej zauważyła podpływającego przeciwnika.
- Flail!
Ogon Gyarados walnął Magikarpia. Poleciał parę metrów za siebie. Nadal dobrze pływał i nie było widać po nim zmęczenia.
- Magikarp, Flail!
Tym razem cios zabolał. Gyarados zachwiała się. Magikarp dumny z siebie zaczął używać Splash. Świecił się.
- Jakiego on ma farta... - powiedział Kesebii. - Nawet, jeśli zabrzmiałem jak hipokryta.
Magikarp przeistoczył się w potężnego Gyaradosa. Rannis wyjął pokedex.
- "Znane ataki twojego Gyaradosa: Flail, Crunch, Waterfall, Twister."
- Twister!
- Twister!
Dwa potężne tornada zderzyły się ze sobą, tworząc silny podmuch.
- Trzeba to zakończyć, Hyper Beam!
Gyarados Misty wystrzeliła z paszczy gruby promień energii.
- Unik w wodzie!
Gyarados Rannisa zgrabnie uniknął potężnego ataku.
- Teraz mamy okazję! Crunch!
Ugryzł przeciwnika w środek ogona. Wyglądało to na niezwykle bolesne uczucie.
- Aqua Tail!
Z ogona ponownie wyleciał wodny wir.
- Waterfall!
Gyarados Rannisa przypłynął z niezwykłą szybkością. Był otoczony wodną powłoką. Ominął nadlatujący atak i trafił bezpośrednio w przeciwnika.
- Gyarados! - Misty krzyczała tak głośno, że aż upuściła laskę.
- Wygrałem z Misty!
W sali rozległ się radosny odgłos zwycięstwa. Kesebii zbiegał na dół. Publiczność klaskała, a Skyler gwizdał.
- Brawo! Brawo!
- Dziękuję! - policzki lekko się zarumieniły.
- To ja dziękuję za wspaniałą bitwę. - podeszła Misty razem z wcześniej upuszczoną, drewnianą laską. - Oto twoja odznaka. Pamiętaj, że od tej pory taryfa ulgowa u innych liderów się kończy. Teraz nie tylko droga będzie trudniejsza, ale i przyszłe wyzwania. Także... - przerwała.
- Co, także? - zapytał Rannis.
- Nie nic... Nieważne. - spojrzała na schodzącego z trybun Kesebiiego. - Pośpiesz się, młodziaku. Nie mam całego dnia.
- Biegnę!
Rannis i Kesebii zamienili się miejscami.
- Skąd wiedziałeś, że Magikarp ewoluuje? - pierwszy raz od dawna Rannis zobaczył uśmiech Adevara zadedykowany dla niego.
- Nie wiedziałem. Stwierdziłem, że jeśli nikt nie ma szans, to chociaż Magikarp sobie potrenuje. Miałem farta. - zaczął drapać się po tyle głowy i śmiać z zamkniętymi oczami.
Po chwili Rannis otrzymał silny cios pięścią w głowę.
- A już myślałem, że zmądrzałeś! Idiota pozostanie idiotą!
Pretendent o odznakę oraz lider stali już na swoich pozycjach.
- Pozwolę sobie tym razem zacząć. Politoed, wa...
W tym momencie z pokeballa Misty wyszła żółta kaczka.
- Psyduck...! - krzyknęła Misty.
- Wystawiłaś pokemona, - powiedział Rannis. - więc nie możesz już go zmienić. - na koniec pokazał kciuka Kesebiiemu.
- Ty mały... Walczymy! Psyduck pokaż im co potrafisz!
- Golbat, wybieram cię!
- Psyduck, Water Gun!
Delikatny strumień wody leciał z dzioba Psyducka. Sięgał zaledwie metr.
- Wing Attack!
- Tail Whip!
Psyduck merdał kuperkiem, kiedy to dostał silne uderzenie skrzydłem. Przewrócił się. Adevar wstał z trybun i kierował się do wyjścia.
- Ten pojedynek nie ma sensu. Przez taką błahostkę przegra bitwę.
Kesebii wyglądał na zrelaksowanego.
- Poison Fang!
Golbat podleciał ponownie i ugryzł Psyducka w głowę. Wyglądał na cierpiącego.
- Dobrze Psyduck! Tak trzymaj!
Kesebii był zszokowany, że Misty pozwalała się atakować.
- Gryź mocniej!
Psyduck otworzył szeroko oczy. O dziwo były niebieskie. Podniósł ręce do góry, a razem z nimi leciał Golbat.
- Uciekaj! - krzyknął Kesebii.
Po chwili Golbat został zmieciony z pola bitwy i rzucony o ścianę. Padł na ziemię i zemdlał.
- Haha! Brawo, Psyduck!
- Cholera! Cicha woda brzegi rwie... Powrót!
- Poddajesz się?
- Chciałabyś! Carvanha, walcz!
Misty głęboko westchnęła. Prawdopodobnie uświadomiła sobie, że nie jest w stanie już wygrać.
- Water Pulse!
- Amnesia!
Wodna kula trafiła Psyducka prosto w dziób. Jednakże atak ten był nieefektywny. To nie tylko wina typu, ale także zwiększonej defensywy dzięki Amnesii.
- Bite!
Carvanha ugryzł Psyducka w głowę. Ponownie dostał ataku migreny.
- Tym razem ten atak nie zadziała, Misty! - uśmiechnął się Kesebii.
- Niestety wiem.
Psyduck nie był w stanie użyć swojego potężnego ataku. Carvanha posiadał podtyp Dark, który niweluje wszystkie ataki psychiczne. Psyduck zemdlał.
- Wygrałem!
Misty podeszła do Kesebiiego i wręczyła mu odznakę.
- Może to była moja pomyłka i gdyby nie Carvanha, to bym wygrała, ale... Gratuluję.
Na sali ponownie rozległ się aplauz. Wszyscy zeszli z trybun i pokierowali się do wyjścia. Wszyscy oprócz Rannisa, Gary'ego, Greena i Skylera.
- Gratuluję wam obu wygranej. - powiedział hodowca. - Jestem tutaj w innej sprawie.
- Jak zwykle chłodny. - parsknęła Misty.
- Spokojnie. To raczej dobra rzecz. Skyler wystąp.
Chłopiec ustał przed Rannisem i Misty. Chwycił za swój pasek do spodni i pokazał lśniącą, czerwoną kulę.
- Dzisiaj rano ukazał się kolejny Fate Egg. Tym razem jeden, ale imię od razu wyryło się na skorupce i postanowiłem zanieść je właścicielowi.
- Snover, wybieram cię!
Przed bohaterami ukazało się małe, ośnieżone drzewko z oczami.
- Mówi się, że pokemony z Fate Eggów są odzwierciedleniem trenerów.
- Wow! Skyler, teraz i ty możesz wyruszyć w podróż! - uśmiechnął się Kesebii.
- Wiem! - zaczerwienił się. - Wyruszam już jutro. Jestem taki podekscytowany!
- Misty, może byś podarowała Skylerowi jakiegoś pokemona? - zasugerował Rannis.
- Właśnie, nam dałaś, a mu nie?
- No dobrze, dobrze... Zaraz wracam.
Misty wyszła na zaplecze. Po krótkim czasie wróciła z pokeballem w dłoni.
- Może nie ma doświadczenia, ale z tobą na pewno go zdobędzie. Proszę, oto pokeball Spheala.
- Dziękuję, pani Misty!
- Skoro już rozdaję prezenty, to muszę coś ci przekazać, Rannis.
Stanął spięty.
- Nie wiem czy wiesz, ale moja Gyarados należała do twojego ojca.
Rannis milczał. Próbował stłumić smutek i złość, i wciąż słuchał.
- Był on niezwykłym trenerem. Dużo zawdzięczał właśnie dzięki Gyarados i... - wyjęła zza siebie długi naszyjnik z lśniącą kulką. - To jest Mega Stone. - z kieszeni wyjęła bransoletkę. - A tutaj twój Mega Bracelet. Uprzedzam pytanie - nie, nie zerwie się ten naszyjnik. Został on wykonany z wytrzymałego, lekkiego metalu.
- Dziękuję. Jak mam tego użyć?
- Wystarczy, że w odpowiednim czasie wasze serca się połączą.
Kiedy temat się zakończył, Kesebii rozpoczął nowy.
- Gdzie planujesz wyruszyć?
- Chcę podążyć taką samą drogą jak wy. Zaczynam od Pewter City, a następnie kieruję się do Vermilion.
- Powodzenia! - powiedział Green.
- Skyler, - zaczął Rannis - tylko nie mów w Pewter, że jesteś od Misty.
Kesebii zaczął się śmiać. Nikt nie widział o co chodzi. Misty się napuszyła.
- Ja już popalę temu staremu dziadowi, Brockowi...
- Dzień dobry! - uśmiechnął się Rannis do starszej kobiety.
- Nie jestem taka stara, by do mnie mówić dzień dobry. - zaśmiała się.
Kesebii stał wpatrzony w Adevara. Nie mógł oderwać wzroku.
- A twojemu koledze, to co się stało?
- Nic... zawsze tak reaguje, jak widzi kogoś sławnego.
- Nieprawda! - zaczerwienił się Kesebii.
Weszli do budynku. Nie wyglądał jakoś inaczej - był czystszy. Na trybunach siedział Gary z Greenem oraz kilku dobrych znajomych Misty.
- Witajcie. - na polu bitwy pojawił się lider. - Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie i wróciliście silniejsi. W przeciwnym wypadku złoję wam osobiście dupska.
- Spokojnie, babulko. Zobaczysz, ocenisz. - uśmiechnął się Rannis.
- Nie jesteśmy tacy sami, jak przed podróżą. - dodał Kesebii.
- To się jeszcze okaże... Użyję silniejszych pokemonów niż powinnam, więc walki będą się odbywać w formie jeden na dwa. Mogę użyć tylko i wyłącznie jednego pokemona. Który z was zaczyna?
- Kesebii, nie chcę być niegrzeczny, ale zaczynałeś u Brocka, więc teraz ja zacznę. Oczywiście, jeśli się zgadzasz.
- Nie widzę problemu... Pokaż jej, co potrafisz!
- Nie ma sprawy!
- Ja już zdecydowałam kogo wystawię, więc możesz zacząć pierwszy.
- Plusle, wybieram cię!
- Gyarados, walcz!
Wielki wąż wylał niewielką ilość wody z basenu. Plusle stał na pokrywie na środku pola bitwy.
- Plusle, Shock Wave!
- Gyarados, Twister!
Z ogona Gyarados wyleciał wir, który pochłonął w całości atak Plusle'a. Dostał nim i wpadł do wody.
- Flail!
- Uciekaj, Quick Attack!
Plusle podpłynał do Gyarados i odbił się od skóry. Wyleciał na powierzchnię i stanął ponownie na lądzie.
- Nieźle. Zakończ to Aqua Tailem!
Z ogona Gyarados, ponownie wyleciał wir, ale tym razem wodny. Plusle nie zdążył zareagować i padł na ziemię.
- Chłopcze, miałeś ogromną przewagę typu, gdyż na Gyarados elektrycznie ataki działają niezwykle efektywnie, a ty to zmarnowałeś. Pomyśl czasem. Bez taktyki nie wygrasz.
W tym momencie Rannis przypomniał sobie słowa brata: "Naucz się, że nie wszystko przychodzi łatwo". Zacisnął pięść, wyjął pokeball i rzucił przed siebie.
- Magikarp, do boju!
Gary spojrzał z szokiem.
- Wybrał preewolucję pokemona przeciwnika? To nie był dobry wybór.
- Mam przeczucie, że wszystko pójdzie po jego myśli. - powiedział Green.
Gdy wszyscy razem z Misty stali w szoku, Adevar się uśmiechnął.
- Po raz pierwszy pomyślał...
- Nie wiem, co to miało znaczyć, ale twój Magikarp nie jest jeszcze wystarczający silny. Szczególnie, że nie ewoluował. - stwierdziła Misty.
- Magikarp, Tackle!
Podpłynął niesamowicie szybko i staranował głową Gyarados. Nie wyglądało, by to ją ruszyło, ale przynajmniej zauważyła podpływającego przeciwnika.
- Flail!
Ogon Gyarados walnął Magikarpia. Poleciał parę metrów za siebie. Nadal dobrze pływał i nie było widać po nim zmęczenia.
- Magikarp, Flail!
Tym razem cios zabolał. Gyarados zachwiała się. Magikarp dumny z siebie zaczął używać Splash. Świecił się.
- Jakiego on ma farta... - powiedział Kesebii. - Nawet, jeśli zabrzmiałem jak hipokryta.
Magikarp przeistoczył się w potężnego Gyaradosa. Rannis wyjął pokedex.
- "Znane ataki twojego Gyaradosa: Flail, Crunch, Waterfall, Twister."
- Twister!
- Twister!
Dwa potężne tornada zderzyły się ze sobą, tworząc silny podmuch.
- Trzeba to zakończyć, Hyper Beam!
Gyarados Misty wystrzeliła z paszczy gruby promień energii.
- Unik w wodzie!
Gyarados Rannisa zgrabnie uniknął potężnego ataku.
- Teraz mamy okazję! Crunch!
Ugryzł przeciwnika w środek ogona. Wyglądało to na niezwykle bolesne uczucie.
- Aqua Tail!
Z ogona ponownie wyleciał wodny wir.
- Waterfall!
Gyarados Rannisa przypłynął z niezwykłą szybkością. Był otoczony wodną powłoką. Ominął nadlatujący atak i trafił bezpośrednio w przeciwnika.
- Gyarados! - Misty krzyczała tak głośno, że aż upuściła laskę.
- Wygrałem z Misty!
W sali rozległ się radosny odgłos zwycięstwa. Kesebii zbiegał na dół. Publiczność klaskała, a Skyler gwizdał.
- Brawo! Brawo!
- Dziękuję! - policzki lekko się zarumieniły.
- To ja dziękuję za wspaniałą bitwę. - podeszła Misty razem z wcześniej upuszczoną, drewnianą laską. - Oto twoja odznaka. Pamiętaj, że od tej pory taryfa ulgowa u innych liderów się kończy. Teraz nie tylko droga będzie trudniejsza, ale i przyszłe wyzwania. Także... - przerwała.
- Co, także? - zapytał Rannis.
- Nie nic... Nieważne. - spojrzała na schodzącego z trybun Kesebiiego. - Pośpiesz się, młodziaku. Nie mam całego dnia.
- Biegnę!
Rannis i Kesebii zamienili się miejscami.
- Skąd wiedziałeś, że Magikarp ewoluuje? - pierwszy raz od dawna Rannis zobaczył uśmiech Adevara zadedykowany dla niego.
- Nie wiedziałem. Stwierdziłem, że jeśli nikt nie ma szans, to chociaż Magikarp sobie potrenuje. Miałem farta. - zaczął drapać się po tyle głowy i śmiać z zamkniętymi oczami.
Po chwili Rannis otrzymał silny cios pięścią w głowę.
- A już myślałem, że zmądrzałeś! Idiota pozostanie idiotą!
Pretendent o odznakę oraz lider stali już na swoich pozycjach.
- Pozwolę sobie tym razem zacząć. Politoed, wa...
W tym momencie z pokeballa Misty wyszła żółta kaczka.
- Psyduck...! - krzyknęła Misty.
- Wystawiłaś pokemona, - powiedział Rannis. - więc nie możesz już go zmienić. - na koniec pokazał kciuka Kesebiiemu.
- Ty mały... Walczymy! Psyduck pokaż im co potrafisz!
- Golbat, wybieram cię!
- Psyduck, Water Gun!
Delikatny strumień wody leciał z dzioba Psyducka. Sięgał zaledwie metr.
- Wing Attack!
- Tail Whip!
Psyduck merdał kuperkiem, kiedy to dostał silne uderzenie skrzydłem. Przewrócił się. Adevar wstał z trybun i kierował się do wyjścia.
- Ten pojedynek nie ma sensu. Przez taką błahostkę przegra bitwę.
Kesebii wyglądał na zrelaksowanego.
- Poison Fang!
Golbat podleciał ponownie i ugryzł Psyducka w głowę. Wyglądał na cierpiącego.
- Dobrze Psyduck! Tak trzymaj!
Kesebii był zszokowany, że Misty pozwalała się atakować.
- Gryź mocniej!
Psyduck otworzył szeroko oczy. O dziwo były niebieskie. Podniósł ręce do góry, a razem z nimi leciał Golbat.
- Uciekaj! - krzyknął Kesebii.
Po chwili Golbat został zmieciony z pola bitwy i rzucony o ścianę. Padł na ziemię i zemdlał.
- Haha! Brawo, Psyduck!
- Cholera! Cicha woda brzegi rwie... Powrót!
- Poddajesz się?
- Chciałabyś! Carvanha, walcz!
Misty głęboko westchnęła. Prawdopodobnie uświadomiła sobie, że nie jest w stanie już wygrać.
- Water Pulse!
- Amnesia!
Wodna kula trafiła Psyducka prosto w dziób. Jednakże atak ten był nieefektywny. To nie tylko wina typu, ale także zwiększonej defensywy dzięki Amnesii.
- Bite!
Carvanha ugryzł Psyducka w głowę. Ponownie dostał ataku migreny.
- Tym razem ten atak nie zadziała, Misty! - uśmiechnął się Kesebii.
- Niestety wiem.
Psyduck nie był w stanie użyć swojego potężnego ataku. Carvanha posiadał podtyp Dark, który niweluje wszystkie ataki psychiczne. Psyduck zemdlał.
- Wygrałem!
Misty podeszła do Kesebiiego i wręczyła mu odznakę.
- Może to była moja pomyłka i gdyby nie Carvanha, to bym wygrała, ale... Gratuluję.
Na sali ponownie rozległ się aplauz. Wszyscy zeszli z trybun i pokierowali się do wyjścia. Wszyscy oprócz Rannisa, Gary'ego, Greena i Skylera.
- Gratuluję wam obu wygranej. - powiedział hodowca. - Jestem tutaj w innej sprawie.
- Jak zwykle chłodny. - parsknęła Misty.
- Spokojnie. To raczej dobra rzecz. Skyler wystąp.
Chłopiec ustał przed Rannisem i Misty. Chwycił za swój pasek do spodni i pokazał lśniącą, czerwoną kulę.
- Dzisiaj rano ukazał się kolejny Fate Egg. Tym razem jeden, ale imię od razu wyryło się na skorupce i postanowiłem zanieść je właścicielowi.
- Snover, wybieram cię!
Przed bohaterami ukazało się małe, ośnieżone drzewko z oczami.
- Mówi się, że pokemony z Fate Eggów są odzwierciedleniem trenerów.
- Wow! Skyler, teraz i ty możesz wyruszyć w podróż! - uśmiechnął się Kesebii.
- Wiem! - zaczerwienił się. - Wyruszam już jutro. Jestem taki podekscytowany!
- Misty, może byś podarowała Skylerowi jakiegoś pokemona? - zasugerował Rannis.
- Właśnie, nam dałaś, a mu nie?
- No dobrze, dobrze... Zaraz wracam.
Misty wyszła na zaplecze. Po krótkim czasie wróciła z pokeballem w dłoni.
- Może nie ma doświadczenia, ale z tobą na pewno go zdobędzie. Proszę, oto pokeball Spheala.
- Dziękuję, pani Misty!
- Skoro już rozdaję prezenty, to muszę coś ci przekazać, Rannis.
Stanął spięty.
- Nie wiem czy wiesz, ale moja Gyarados należała do twojego ojca.
Rannis milczał. Próbował stłumić smutek i złość, i wciąż słuchał.
- Był on niezwykłym trenerem. Dużo zawdzięczał właśnie dzięki Gyarados i... - wyjęła zza siebie długi naszyjnik z lśniącą kulką. - To jest Mega Stone. - z kieszeni wyjęła bransoletkę. - A tutaj twój Mega Bracelet. Uprzedzam pytanie - nie, nie zerwie się ten naszyjnik. Został on wykonany z wytrzymałego, lekkiego metalu.
- Dziękuję. Jak mam tego użyć?
- Wystarczy, że w odpowiednim czasie wasze serca się połączą.
Kiedy temat się zakończył, Kesebii rozpoczął nowy.
- Gdzie planujesz wyruszyć?
- Chcę podążyć taką samą drogą jak wy. Zaczynam od Pewter City, a następnie kieruję się do Vermilion.
- Powodzenia! - powiedział Green.
- Skyler, - zaczął Rannis - tylko nie mów w Pewter, że jesteś od Misty.
Kesebii zaczął się śmiać. Nikt nie widział o co chodzi. Misty się napuszyła.
- Ja już popalę temu staremu dziadowi, Brockowi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz