Witajcie na moim blogu!

Witajcie pokemaniacze!

Chciałbym Was serdecznie przywitać na moim blogu o tematyce Pokemon. Planuję wstawiać tutaj różne poradniki, porady itp. dotyczące nasz...

Gdzie możecie mnie jeszcze znaleźć?

Oprócz moich własnych pomysłów, czekam także na wasze propozycje! Piszcie, co byście chcieli zobaczyć na moim blogu!

sobota, 16 stycznia 2016

Pokemon New Kanto [Fan Fiction] #7

Miasto Pewter było rajem dla kamiennych pokemonów. Wszędzie leżały ogromne głazy, a w budynki wrastały minerały. Po ulicach chodziło mnóstwo ludzi oraz Geodude'y, Anorithy, Rhyhorny, Bonsly'e oraz Lairony. Miasto żyło w symbiozie z pokemonami.
Bohaterowie wyszli z Centrum Pokemon.
- Pójdę uzupełnić zapasy. - zaproponował Kesebii.
- To ja rozejrzę się po mieście. Spotykamy się o 15:00 przed gymem, dobra?
- Dobra.
Rozeszli się. Rannis chodził po mieście, podziwiając staromodną budowę miasta. Zauważył gym. Wyglądał jak ten z Cerulean. Różnił się tylko tym, że był zbudowany z kamienia.
Rannis poczuł lekkie klepnięcie po plecach.
- Dawno się nie widzieliśmy. - uśmiechnął się czerwonowłosy chłopak.
- Riss! Też postanowiłeś zacząć od sali w Pewter City?
- Już nawet mam odznakę. - pokazał kasetkę, w której znajdowała się pierwsza odznaka.
- Gratulacje! A gdzie jest Liana? - zapytał niechętnie, lecz ciekawość wzięła górę.
- Lia wyruszyła w stronę Vermillion City. Usłyszała, że można złapać tam pokemona, który ją interesuje. Podobno Vind kierował się w stronę cmentarza Lavender.
- Cmentarza? Przecież on się pewnie Marilli boi.
- Też się zdziwiłem, ale to raczej prawda. Ty nie podróżujesz przypadkiem z Kesebiim?
- Poszedł uzupełnić zapasy.
Riss pomyślał chwilę.
- Chciałbyś może stoczyć ze mną sparing? Wiesz... Jak rywale.
- Z miłą chęcią, ale nie dzisiaj. Będę walczyć z liderem.
- Rozumiem. Powodzenia! Ja wyruszam w stronę Viridian City. Podobno tamtejszy lider ma tylko 14 lat.
- Co?! - wytrzeszczył oczy.
- Dostał swojego pierwszego pokemona w wieku 3 lat. To się nazywa mieć farta, nie? Tak szybko został wybrany. Jego dziadek był podobno szefem gangu, który kiedyś rządził Kanto.
- Misty coś o nim opowiadała...
- Co?
- Nic, nic. Nieważne. Zatem powodzenia!
- Dzięki.
Riss pokierował się w stronę południowej bramy. Od wschodu szedł Kesebii.
- Gotowy? Kupiłem zapas pokeballi, baterii, wody i suchego prowiantu.
- Spotkałem Rissa.
- Gdzie on jest?
- Już go tu nie ma. Zdobył odznakę i wyruszył do Viridian City.
- Szkoda, że tak długo szliśmy przez te góry... Mogliśmy obejrzeć jego walkę.
- Byśmy tam nadal siedzieli, gdyby nie Lunatone.
- W sumie racja.
Weszli do gymu. W środku było jeszcze więcej głazów. Skalistą podłogę pokrywała warstwa piasku. Przez całą powierzchnię przepływała rzeka w kształcie litery "S". Mosty zrobiono z kamienia - w sumie jak wszystko w tym pomieszczeniu. Do sali wszedł starzec wsparty na lasce. Garb miał tak duży, że wystawał mu wręcz ponad głowę. Jego sterczące do góry włosy były tak ciemne, jak jego karnacja.
- Kolejne młodziaki, które chcą walczyć? Niestety muszę was zmartwić, ale mogę stoczyć jeszcze tylko jedną walkę. Moje pokemony są zbyt zmęczone.
- W takim razie, kto z nas walczy? - zapytał Rannis.
- Możemy zagrać w kamień, papier i nożyce. - zasugerował Kesebii.
Wyciągnęli ręce do siebie.
- Kamień, papier, nożyce! - wykrzyczeli razem.
Ich dłonie ułożyły kształt kamienia. Zaczęli od nowa.
- Kamień, papier, nożyce!
- Jest! - wykrzyczał uradowany chłopak.
Dłoń Rannisa była rozłożona, a Kesebii pokazał dwa wysunięte do przodu palce.
- No dobra, ja zawalczę jutro.
- Skoro już zdecydowaliście, kto walczy, możemy zaczynać.
Rannis usiadł na trybunach. Kesebii i lider ustali po przeciwnych stronach areny.
- Zasady są następujące: Walka trzy na trzy. Dwie wygrane to zwycięstwo całego pojedynku. Proste, prawda?
- Możemy zaczynać! - wykrzyknął Kesebii pełen entuzjazmu.
- Ty pierwszy, młody.
- Zubat, idź!
Rannis pomyślał, że jest to najgorszy wybór, jaki mógł podjąć. W końcu Zubat to typ latający, ale prędzej czy później musiałby go użyć.
- Aron, wybieram cię!
Kesebii wyjął pokedex.
- "Aron. Typ Steel/Rock. Mieszka w podziemnych jaskiniach. W grupach są gotowe zaatakować. Jego całe ciało jest pokryte stalą".
- Zubat, Bite!
Zubat ugryzł Arona. Nie wyglądał na rannego.
- Aron, Metal Sound!
Z ust pokemona wydobył się dźwięk.
- Zubat, użyj Supersonic!
Na polu bitwy rozległ się nieprzyjemny pisk. Fale dźwiękowe zderzyły się. Odbijały się od siebie i waliły prosto w ziemię. Aron zniknął. Zubat latał wokół areny, lecz go nie widział (pewnie dlatego, że Zubat nie ma oczu - dobre!). Nagle zza głazu nadleciał ogromny kamień wielkości człowieka. Zubat otrzymał bezpośrednie trafienie. Uderzył prosto w piach.
- Powrót!
- Moja wygrana była przesądzona od momentu, w którym wybrałeś Zubata. Ale to jeszcze nie koniec. Walcz, Relicanth!
W wodzie pojawiła się skamieniała ryba.
Kesebii ponownie wyjął pokedex.
- "Relicanth. Typ Water/Rock. Żyje w głębinach mórz i oceanów. Aby przeżyć w wysokim ciśnieniu, jego ciało skamieniało."
- Skoro walczysz pokemonem wodnym, to i ja!
- Carvanha, idź!
- "Carvanha. Typ Water/Dark. Można go spotkać w rzekach. Znane ruchy twojego Carvanhi: Bite, Water Pulse, Agility, Aqua Jet."
- Relicanth, użyj Ancient Power!
Stos skał z pola bitwy ruszył prosto w Carvanhę.
- Carvanha, Agility! Zrób unik pod wodą!
Zanurkował i wraz ze swoją niezwykle wzmocnioną prędkością zręcznie unikał nadlatujących pocisków.
- Nieźle! Water Gun!
Z ust Relicantha wyleciał strumień wody, który trafił prosto w Carvanhę. Nie był to efektywny atak, lecz pupil Kesebiiego go odczuł.
- Carvanha, Bite!
Szybko podpłynął do Relicantha i ugryzł go w ogon.
Przeciwnik nawet się nie ruszył. Carvanha wyglądał, jakby go coś bolało. To prawdopodobnie przez kamienne ciało Relicantha.
- Zły wybór, chłopcze. Body Slam!
- Agility!
Carvanha ponownie żwawo uniknął ataku przeciwnika.
- Czas to zakończyć! Aqua Jet! Wyrzuć go w powietrze!
- Powstrzymaj go! Body Slam!
Relicanth nie mógł trafić Carvanhi. Był za szybki. Popłynął pod skamieniałą rybę i uderzył ją prosto w brzuch. Polecieli razem w powietrze.
- Water Pulse! - krzyknął Kesebii.
Będąc twarzą w twarz, Carvanha tworzył wodną kulę.
- Water Gun!
Dwa silne ataki zderzyły się. Relicanth był już w wodzie, kiedy Carvanha ciągle latał w powietrzu.
- Użyj Ancient Power!
Rannis obserwował i wiedział, że to już koniec.
- Water Pulse!
Wodna kula zdołała zniszczyć jedną z nadlatujących skał, lecz reszta bezpośrednio trafiła w Carvanhę. Wpadł do wody. Dryfował na jej powierzchni.
- Przegrałem... Powrót!
Starzec popatrzył na przeciwnika. Chrząknął.
- Mam propozycję. Zostało nam po jednym pokemonie. Chciałbyś, aby ta walka przesądziła o wygranej całego meczu? - zapytał, po czym kaszlnął.
- Czy to jest fair wobec innych?
- Zapytaj się kolegi. - wskazał laską na trybuny.
- Ja? - zamyślił się. - Oczywiście, że fair.
- To w takim razie... walczmy! Bulbasaur, do boju!
- Sudowoodo, ruszaj!
Kesebii wyjął pokedex.
- "Sudowoodo, Typ Rock. Można go znaleźć w lasach. Przypomina drzewo, dzięki czemu trudno go rozpoznać."
- Razor Leaf!
Chmara ostrych liści leciała prosto w Sudowoodo.
- Double Edge!
Sudowoodo staranował atak przeciwnika i przywalił prosto w Bulbasaura.
Prawie wpadł do wody, ale uderzył bulwą prosto w głaz. Pupil Kesebiiego ledwo wstał. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa.
- Bulbasaur, wierzę w ciebie, stary! - głos chłopaka przeszył całe pomieszczenie.
Lider sali uśmiechnął się. Tak samo Rannis. Z pola bitwy można było usłyszeć głośnie wypowiedziane słowo "Bulba!". To był Bulbasaur. Zaczął błyskać się na biało. Jego ciało powiększyło się. Bulwa, która wyrastała z pleców przeistoczyła się w wielki pąk. Spod niego wychodziły długie liście.
- Chyba role się odwróciły - wyszeptał do siebie Salton.
- Ivysaur. - powiedział uradowany Kesebii. - Popalmy im!
- Sudowoodo, użyj Fire Punch!
Biegł prosto w stronę Ivysaura z płonącą ręką. Pąk Ivysaura błyszczał się i wchłaniał światło. Kiedy Sudowoodo zbliżył się do przeciwnika, ten pochylił głowę i wystawił pąk do przodu. Wyleciał z niego jasny, gruby promień, który swoim zasięgiem objął całego Sudowoodo. Kiedy błyszczące "działo" zniknęło, widać było leżącego przeciwnika. Lider sali szedł w kierunku Kesebiiego.
- Udało się! Wygrałem!
Rannis schodził z trybun, a Kesebii wycofał Ivysaura.
- Oto twoja odznaka głazu. Zasłużyłeś na nią.
- Tak naprawdę, to bym jej nie zdobył, gdyby nie to, że pozwolił mi pan stoczyć kolejną bitwę...
- Nie zawracaj sobie głowy takimi szczegółami. Przecież widziałem, że używałeś swoich pokemonów pierwszy raz. Twoje rozkazy były świetnie dopracowane. Jak na pierwszą poważną bitwę spisałeś się znakomicie!
- Kesebii, gdzie ty schowasz tę odznakę? Jeśli dobrze pamiętam, to Riss miał kasetkę.
- Powinniście ją otrzymać od Gym Lidera z waszego miasta.
- Wiedziałem, że ta starucha Misty coś odwali... - oburzył się Rannis.
- Misty? Już rozumiem. Poczekajcie, posiedźcie sobie na trybunach.
Lider wyszedł z sali. Po około dziesięciu minutach wrócił.
- Te kasetki są dla was. Może nie powinienem ich dawać nikomu oprócz mieszkańcom Pewter City, ale skoro Misty specjalnie zapomniała wam ich podarować, czuję się do tego zobowiązany.
- Skąd zna pan Misty? - zapytał Kesebii.
- Cóż... Znamy się od czasów młodości. Podróżowaliśmy razem.
- Wy?
Rannis szturchnął Kesebiiego.
- Mamy kolejny temat, którym można wkurzać Misty. Co sądzisz o tym: "Podróżowanie czy po prostu miesiąc miodowy"?
- Koniec żartów, dzieciaku. A wy skąd znacie Misty?
- Opiekowaliśmy się jej pokemonami. - odpowiedział Kesebii.
- No i uczyliśmy się o nich. - dodał Rannis.
- Rannis, twoja walka nie będzie taka jak u Kesebiiego. Nie dam ci takiej szansy, jaką on zyskał. Skoro jesteś uczniem Misty, to powinieneś ze mną wygrać bez ułatwień. Oczywiście nie użyję lepszych pokemonów, gdyż nie masz żadnej odznaki.
Skamieniał. Poczuł powagę w wypowiedzianych przez lidera słowach.
- Dam z siebie wszystko, proszę pana!
- Mów mi po prostu Brock.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz