Witajcie na moim blogu!

Witajcie pokemaniacze!

Chciałbym Was serdecznie przywitać na moim blogu o tematyce Pokemon. Planuję wstawiać tutaj różne poradniki, porady itp. dotyczące nasz...

Gdzie możecie mnie jeszcze znaleźć?

Oprócz moich własnych pomysłów, czekam także na wasze propozycje! Piszcie, co byście chcieli zobaczyć na moim blogu!

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Pokemon New Kanto [Fan Fiction] #5

Nastał kolejny dzień. Chatoty śpiewały za oknem. Przy stole siedział Rannis jedzący grzanki, jego Teddiursa, który zapychał się pokechrupkami oraz matka, obserwująca swojego pełnego entuzjazmu syna. Nigdy nie widziała go tak szczęśliwego.
Kiedy wszyscy skończyli jeść, Rannis ze swoim towarzyszem poszli na górę. Zaczęli się pakować. W plecaku znajdowało się pięć pokeballi, pokedex, lekarstwa, zapas kanapek i wody, lina, scyzoryk, skórzane rękawice, latarka, baterie, pałatka ze śpiworem, pudełko zapałek oraz ubrania na zmianę. Salton założył czarny t-shirt, długie, dżinsowe spodnie oraz swoje najwygodniejsze buty. Na koniec zapiął nowy, skórzany pasek, na którym przypiął pokeball Teddiursy. Gdy zszedł na dół, czekała na niego matka i Monty.
- Gotowy do wyjścia?
- Jak nigdy!
Rannis założył swoją biało-niebieską kurtkę i wyszedł z domu razem z mamą i Mankey'em. Szli do gymu. Wewnątrz był już Kesebii z matką. Była ona niską brunetką. Należała raczej do tej tęższej grupy płci pięknej. Mimo tego była miłą kobietą... Oczywiście dla tych, dla których chciała. Nie wiadomo, czemu lubiła Rannisa od dziecka. Za Kesebiim stał Bulbasaur.
- Gdzie jest Misty? - zapytał Rannis.
- Tutaj jestem - wyszła zza widowni. - Chciałabym dać wam parę cennych wskazówek oraz prezent przed podróżą.
Z tylnego wyjścia wleciał Pelipper. Był to jeden z głównych pokemonów Misty.
- O! Zjawiłeś się w idealnym momencie!
Pokemon wylądował i otworzył dziób. Wewnątrz znajdowały się dwa pokeballe.
- To jest prezent numer jeden. Po pokeballu dla każdego. Oczywiście sama wybierałam i nie zostawiłam wam wyboru.
- Jak sądzisz, co tam jest? Ja stawiam na Seadrę. - wyszeptał Kesebii do Rannisa.
- Co najwyżej Horsea. Nie uważam, by staruszka nam dała tak silne pokemony.
- Siedźcie cicho, bo jeszcze wam nic nie dam. - odparła stanowczo Misty.
Po chwili nastała cisza, o którą prosiła liderka. Dała każdemu chłopcu po pokeballu.
- Rannis, myślałam nie rozumiesz, czym są pokemony. Jak zadałam ci pytanie nad jeziorem, zatańczyłeś, jak ci zagrałam, lecz ostatecznie pomyliłam się co do ciebie... - popatrzyła na odbiorcę. - Moje pytanie było specjalnie tak skonstruowane, abyś odpowiedział mi, że pokemony wodne są silne lub słabe. Pokemony to nie tylko droga do potęgi i sławy. To są towarzysze na całe życie. Myślałam, że o tym zapomniałeś, ale widziałam jak się zachowywałeś u hodowcy, więc postanowiłam zainterweniować. Masz szczęście, że jest on moim znajomym, bo byś już pożegnał się z podróżą, a co ważniejsze z Teddiursą.
- Dziękuję... babulko. - wypowiedział niechętnie.
- Nie ma za co i nie nazywaj mnie babulką, bo znowu zawołam Staryu. Co do ciebie , Kesebii, to jesteś debilem jakich mało, ale ciężko pracujesz, więc tak trzymaj, a będziesz świetnym trenerem. Pozbądź się tylko tego strachu do pokemonów i będzie dobrze.
- Ja się boję pokemonów? - zirytował się.
- Mam zawołać Gyarados? - zaśmiał się Rannis.
- Obejdzie się...
- Mniej dowcipów, gałganie. - dodała Misty. - Otwórzcie swoje pokeballe.
Z dłoni Saltona wyleciała cienka, czerwona wiązka światła. W basenie pojawiła się wąsata, gruba, czerwona ryba.
- Jak wiesz, to jest Magikarp. Gyarados wykluły się ostatnio jajka i postanowiłam ci jednego dać. Żeby było zabawniej, dostałeś strasznego urwisa, który potrafi popalić.
Magikarp wyskoczył z wody i przywalił Rannisowi w twarz z ogona. Wskoczył z powrotem do basenu, a Salton upadł na ziemię. Matka przykryła usta dłonią i wytrzeszczyła oczy.
- Co to miało być?
- Mówiłam, że rozrabiaka.
- Magikarp, wracaj! Nigdy więcej. Przynajmniej, jak nie ma przeciwnika.
Kesebii wysunął rękę do przodu, w której trzymał swojego pokeballa. W wodzie pojawiła się niebiesko-czerwona pirania z żółtą gwiazdą na brzuchu i z żółtymi płetwami. Kesebii rzucił się na ziemię z przerażenia.
- Żeby pozbyć się tego głupiego strachu, dałam ci Carvanhę. - na twarzy Misty zagościł uśmiech. Chociaż mógł wydawać się złośliwy, taki nie był. - Jest milszy od Magikarpia Rannisa, więc nie narzekaj.
- D-dziękuję...
Chciał podejść do Carvanhy i ją pogłaskać, ale uśmiechnęła się szeroko i gdy zobaczył jej kły, szybko się cofnął.
- Carvanha, powrót!
- Oprócz tego, mam dla was jeszcze mapę Kanto. - wyjęła ją zza pleców.
- Ale ona jest jakaś inna... - spojrzeli na nią.
- Nieaktualna. Ma około 60 lat. - uśmiechnęła się złośliwie.
- Dlaczego nam dajesz starą mapę?! - zdziwił się Rannis.
- Dla zabawy. Cieszcie się, że wam coś w ogóle daję, a teraz poproszę za mną...
Kiedy wyszli z gymu, pokierowali się w stronę wschodniej bramy. Stanęli. Z daleka widać było wielką górę i wejście do niej.
- Postanowiłam, że najlepiej będzie, jeśli zaczniecie od gymu w Pewter City. Dalsza kolejność to wasz wybór, ale ostrzegam. Ostatnie odwiedźcie Pallet Town. Tamtejszy lider jest piekielnie silny, a jak chcecie walczyć z jego pełną mocą, musicie posiadać wszystkie odznaki... Łącznie jest ich 9. Waszym pierwszym wyzwaniem będzie Mt. Moon, które widzicie stąd. Ostrzegam, że nie jest to lokacja łatwa do przejścia. Znajduje się tam wiele pokemonów kamiennych. To będzie szczególnie trudne dla ciebie, Rannis, gdyż masz pokemona normalnego.
- Zawsze pod górkę.
- Najwyżej ci pomogę. - powiedział Kesebii, patrząc się na Rannisa.
- Dzięki. - popatrzył w przeciwną stronę, niż znajdował się Kesebii. Jego policzki były zarumienione.
Misty uśmiechnęła się po kryjomu.
- Ruszajcie! Nie ma na co czekać. Wasza podróż właśnie się rozpoczęła!
Rannis i Kesebii skierowali swe kroki w stronę Mt. Moon, na pożegnanie machając, Misty i swoim mamom. Powoli zbliżali się do góry. Pani Salton zaczęła płakać.
- Spokojnie, Nasmin. Da radę.
- Ja wiem. Mam tylko nadzieję, że nie spotka Lantanów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz