Witajcie na moim blogu!

Witajcie pokemaniacze!

Chciałbym Was serdecznie przywitać na moim blogu o tematyce Pokemon. Planuję wstawiać tutaj różne poradniki, porady itp. dotyczące nasz...

Gdzie możecie mnie jeszcze znaleźć?

Oprócz moich własnych pomysłów, czekam także na wasze propozycje! Piszcie, co byście chcieli zobaczyć na moim blogu!

czwartek, 7 stycznia 2016

Pokemon New Kanto [Fan Fiction] #2

W całym domu rozległ się przeraźliwy krzyk. Rannis obudził się gwałtownie i pewnym szybkim ruchem usiadł. Pot spływał mu po policzku, czole i nosie. Na korytarzu było słychać kroki. Do pokoju wbiegła matka. Niska kobieta o długich do połowy pleców, jasnofioletowych włosach. Oczy zadziwiały swym blaskiem jak prawdziwe szafiry.
- Co się stało?! - krzyknęła przerażona.
- Nic. To tylko zły sen.
- Dziecko, ty chcesz bym na zawał padła?
- Przepraszam... - rzucił się znowu na łóżko, położył dłoń na czole i zaczął patrzeć w sufit.
- Pamiętaj, że masz pójść do pani Misty i pomóc jej z pokemonami.
- Tak, wiem. - obrócił się na bok.
Matka wyszła z pokoju. Rannis spędził jeszcze kilka minut na leżeniu na łóżku, kiedy to nagle poczuł uderzenie w plecy i upadł na podłogę. Nie było ono szczególnie silne, lecz wystarczające, by chłopak doświadczył bliższego kontaktu z podłogą.
Po krótkim pojękiwaniu usiadł na podłodze. Odwrócił się i jedyne, co poczuł, to wskakującego na barki Mankey'a. Mimo że należał do mamy, to Rannis spędzał z nim najwięcej czasu. Znali się już od pięciu lat, byli dla siebie jak najlepsi kumple. Rannis niedawno skończył swoje 17 urodziny. Jest wysoki - mierzy ponad 180cm wzrostu. Zazwyczaj jego krótka, zaczesana do góry, ciemnofioletowa fryzura jest roztrzepana, jak on sam. Nad lekko zadartym nosem widać wielkie oczy koloru morza.
- Chyba trzeba się ubrać, co, Monty?
Mankey szybkim krokiem zeskoczył z ramienia i pobiegł schodami na niższe piętro. Rannis ubrał się, założył okulary, a następnie udał się do łazienki. Myjąc zęby, rozmyślał jak to jest być trenerem. W końcu ma już 17 lat, a nadal nie został wybrany przez Fate Eggi. Od kilkudziesięciu lat przestało funkcjonować tradycyjne wybieranie starterów. Każde miasto posiada swojego hodowcę. Gdy jego pokemony rozmnażają się, czasem mogą znieść Fate Egga. Dokładnie nie wiadomo, dlaczego się tak zachowują, ale w odpowiednim czasie zaczynają migotać i wyświetlać na swojej skorupce imię ich przyszłego trenera. Jest to pierwszy wymóg, aby móc wyruszyć w podróż pokemon. Drugim jest pozwolenie obojga rodziców. Niestety ciężko mu będzie go spełnić, gdyż jego ojciec umarł podczas rabunku na ich mieszkanie 10 lat temu.
Rannis bawił się widelcem w jajecznicy. W TV leciał zeszłoroczny turniej w Lidze Pokemon.
"- Proszę państwa, Dugtrio Davisa nie może się oprzeć Fire Spinowi Ninetalesa Cyryla. 
Dugtrio otoczony murem płomieni schował się pod ziemię. Ninetales użył Protect, co uchroniło go przed potężnym Digiem, lecz otrzymał nagle bezpośrednie trafienie Mud Bombem.
- Moi drodzy! Ninetales pokonany! Jeszcze raz możecie doświadczyć szybkości reakcji, jaką prezentuje nam Mindteller. Dzięki myślom przekazywanym przez umysł trenera, pokemon jest w stanie zareagować ponad dwa razy szybciej! Finał Ligi Indygo zwyciężył Davis Oddpole, któremu zostały jeszcze trzy pokemony! To nieprawdopodobne! Jak bardzo może się jeszcze rozwinąć? Miejmy nadzieję, że postanowi stoczyć czoła Elite Four. Zapraszamy za rok!"
Podekscytowany konsument jajecznicy wstał od stołu, założył swoją biało-niebieską kurtkę i wyszedł z domu, tradycyjnie żegnając się z mamą zwykłym "wychodzę".
Wybiegł, spojrzał się w bok na Bellosoma i Sunflorę podlewające kwiaty. Upadł.
- Co jest, do jasnej ciasnej?! - zauważył podstawiającego nogę Mankey'ego. - Monty, ty mały urwisie!
Łobuziak uciekł z powrotem do domu. Rannis wstał, strzepał brud z kolan i lewego ramienia i tym razem spokojnym chodem kierował się ku posiadłości Misty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz